Wielka szansa, a więc zarazem wielkie ryzyko – sytuacja Polski dzisiaj

Udostępnij:

Napaść Rosji na Ukrainę, a następnie skuteczny opór stawiony przez Ukrainę spowodowały nieodwracalne zmiany w naszej części świata (w innych też, ale o tym innym razem). Te wydarzenia zakwestionowały bowiem obowiązujący od dziesięcioleci paradygmat gospodarczy w Europie, polegający na wiodącej roli bogatych państw oraz peryferyjnej państw na wschodnim krańcu, np. Polski, które za punkt honoru stawiały sobie „dogonienie” bogatych, jakby nie zdając sobie sprawy, że „gonić” mogą, ale „dogonić” dominujący im nie pozwolą, bo nie taką im rolę wyznaczyli.

Najmocniej ten układ widać na przykładzie Niemiec, czerpiących tanie surowce z Rosji, zasoby taniej pracy np. z Polski, wytwarzających wartość dodaną w Niemczech, nastawionych na eksport, szczególnie dużo sprzedających do Chin i tam inwestujących. Chiny są największym partnerem handlowym Niemiec od sześciu lat (245 miliardów euro w 2021 roku).

W latach 2000-2010 Stany Zjednoczone straciły około 33% miejsc pracy w przemyśle w wyniku wyprowadzki produkcji do Chin, podczas gdy Niemcy straciły tylko 11%. Angela Merkel wyjaśniła to następująco: „W Niemczech robotnicy wypchnięci z pracy przy produkcji tekstyliów i mebli mogli przejść do pracy przy maszynach produkcyjnych, ponieważ Niemcy rozszerzyły eksport części do maszyn. Około 20% niemieckiej siły roboczej pracuje na stanowiskach produkcyjnych; robi to tylko 8% siły roboczej w USA. Niemcy były w stanie złagodzić uderzenie spowodowane rozwojem chińskiego przemysłu, rozszerzając własną produkcję zorientowaną na eksport. Z drugiej strony robotnicy amerykańscy zostali pozostawieni do znalezienia zatrudnienia w sektorze usług o niskich płacach, zadając poważny cios klasie średniej kraju. Niemcy zainwestowały znaczne środki w programy przyuczania do zawodu i szkolenie siły roboczej na przyszłość w zakresie zaawansowanych technologii.” Co dzisiaj gospodarce niemieckiej znakomicie procentuje, albowiem ma w 2022 roku  świetne wyniki, dokładnie odwrotnie niż nastroje i prognozy, które stały się elementem polityki, a nie odzwierciedleniem sytuacji gospodarczej.

Volkswagen, BMW, BASF i Mercedes-Benz odpowiedzialne są łącznie za 30% europejskich inwestycji w Chinach. Rzecznik prasowy ostatniej z tych firm jest zdania, że „niemożliwe jest całkowite rozplątanie” interesów Chin i Europy. Volkswagen Group planuje wycenianą na 2,3 miliarda dolarów inwestycję w rozwój technologii autonomicznych pojazdów; partnerem VAG w tymże przedsięwzięciu ma być chińska firma Horizon Robotics. W Niemczech ruszyła produkcja baterii w pierwszej poza Chinami fabryce CATL, potentata w tej branży. Docelowo niemiecki zakład ma mieć zdolności produkcyjne na poziomie 14 GWh i zatrudniać 2000 osób.

Czyli Niemcy bogacą się eksportem o wielkiej wartości dodanej. Twórcami tej wartości są również Polacy, ale jej nie sprzedają. Polska również eksportem stoi (80% do Unii Europejskiej, w tym 30% do Niemiec, największy nasz partner), tyle że ponad 40% tego eksportu jest wewnątrzgrupowy, czyli oddziały firm zagranicznych eksportują do firmy matki (nie mówiąc już o tym, że eksportują głównie duże firmy z kapitałem zagranicznym). Tak duża część eksportu do firmy matki powoduje, że podział wartości dodanej w łańcuchu dostaw, jest realizowana wedle interesów firmy macierzystej. Wedle PIE Niemcy są największym eksporterem wartości dodanej wytworzonej w Polsce. Ta wartość w 2018 roku wynosiła 22,7%.

Wróćmy do wątku chińskiego. Amerykanie, prowadząc bardzo brutalną ofensywę gospodarczą wobec Chin, mocno naciskają europejskich sojuszników na oddzielenie się od chińskiego biznesu i technologii, wstrzymanie eksportu umożliwiającego unowocześnianie się Chin, np. w dziedzinie produkcji mikroprocesorów. Niemcy i Francuzi nie chcą się poddać temu dyktatowi, ponieważ to łamie kręgosłup ich gospodarce.

Amerykanie robią również drugą rzecz, która może podciąć skrzydła przemysłowi bogatej części Europy – na potęgę odbudowują swoją wytwórczość i ściągają inwestycje przemysłowe do USA. Inflation Reduction Act (IRA) — amerykańską ustawę antyinflacyjną przewiduje dotacje i ulgi podatkowe dla nowoczesnych producentów na niebagatelną kwotę 369 miliardów dolarów. Można je dostać pod warunkiem, że produkcja odbywa się w Ameryce i nie ma najmniejszego powiązania z Chinami.

W europejskich stolicach postrzegane to jest jako tworzenie nierównych warunków gry, ryzyko dyskryminowania przedsiębiorstw unijnych czy poważnego zakłócania całych łańcuchów dostaw — mówiła o tym niedawno w trakcie kluczowej debaty na sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego w Strasburgu przewodnicząca Komisji Europejskiej, Ursula von der Leyen.

W tym roku Stany Zjednoczone importowały więcej towarów z Europy niż z Chin, jest to duża zmiana w stosunku do 2010 roku. Europejscy producenci walczący z niebotycznymi cenami energii i inflacją coraz częściej eksportują i inwestują w Stanach Zjednoczonych. Niemiecki eksport do USA był we wrześniu o prawie 50% wyższy rok do roku, sam sektor inżynierii mechanicznej zwiększył swój eksport do USA o prawie 20%.

Ale….. dzięki przepisom IRA bardziej opłaca się zbudować fabrykę w Stanach niż eksportować na amerykański rynek swoje produkty wytwarzane w Europie. Zatem ten wzmożony eksport do USA jest jednocześnie wzmożonym ryzykiem migracji niemieckiego przemysłu do USA. 

Jerzy Buzek podkreśla: „To kwestia fundamentalna — dotyczy przyszłej konkurencyjności, ale i innowacyjności europejskiego biznesu i gospodarki, ochrony środowiska i klimatu, a przy tym — utrzymania strategicznego sojuszu między Unią i USA, którego wartość dziś, nie tylko wobec rosyjskiej agresji w Ukrainie, jest nie do przecenienia, nie tylko z polskiego punktu widzenia.”

Podsumowując, żywotnym interesem Niemiec, a szerzej zachodu Europy jest kontynuacja powiązań z Chinami (i Rosją choć o tym ciszej z powodu podziałów społecznych i partyjnych), ograniczenie wpływów Amerykanów w Europie i presji amerykańskiej na rozdział z Chinami oraz zachowanie podrzędnej, wykonawczej roli takich krajów jak Polska i Ukraina. Realizacja tych celów pozwoli kontynuować wzrost potęgi Niemiec na starych sprawdzonych zasadach. Ale czy możliwa jest realizacja tych celów? Chyba nie.

A teraz Ukraina, która swoim oporem zakwestionowała ten układ, stwarzając nowe szanse i sobie, i Polsce.

Nawet Amerykanie, którzy wzmacniali i szkolili armię ukraińską od 2014 roku,  nie spodziewali się, że Ukraińcy tak mocno przeciwstawią się Rosjanom. Nikt się nie spodziewał. Kiedy Ukraińcy odrzucili armię rosyjską spod Kijowa, wreszcie zaczęli być poważnie traktowani przez zachód Europy, a Amerykanie zdecydowali jeszcze więcej ugrać – osłabić Rosję (sojusznika Chin), a nie tylko nie dać jej rozszerzyć wpływów na dawne kraje bloku radzieckiego. Ta decyzja przełożyła się na decyzję o zasadniczym wsparciu dla Ukrainy przez USA i jej najbliższych sojuszników. Rola Polski urosła niebotycznie, ponieważ bez niej to wsparcie byłoby mało możliwe. Wreszcie geografia zadziałała na nasza korzyść. A Ukraina ma wielką szansę wygrać tę wojnę.

Francji i Niemcom bardzo się to nie podoba, bowiem oznacza właśnie sprawczą i kierowniczą obecność Amerykanów w Europie, trudność w odbudowie relacji z Rosją oraz upodmiotawianie się Polski i Ukrainy, którym nie pisali takiej roli.

Stosunek Niemców do Ukrainy odzwierciedlają liczby. Dziennikarze Spiegla, a więc niemieccy dziennikarze, obliczyli, że zaledwie 0,17 procent PKB Niemiec płynie do Ukrainy. Stawia to Niemcy na 18 miejscu wśród krajów wspierających Ukrainę. Od stycznia 2022 roku do Ukrainy wpłynęło ok. 7 miliardów euro pomocy. Dla porównania: 100 miliardów jest do dyspozycji na odbudowę Bundeswehry, a 200 miliardów na odciążenie obywateli Niemiec od wysokich cen energii spowodowanych wojną. Dziennikarze Reuters uważają, że Niemcy przeznaczyli zaledwie 1 mld euro na pomoc humanitarną i wojskową dla Ukrainy i krajów sąsiednich.

Jak mówi Olgierd Bagniewski, główny ekonomista Klubu Dyrektorów Finansowych „Dialog”, każdy kraj chce rozszerzać swoje wpływy, a kraj, który był kiedyś potężny, jeszcze mocniej chce odzyskać i rozszerzyć swoje wpływy. I dodaje „Interesy krajów nie zmieniają się zasadniczo, zmieniają się chwilowe sojusze i liturgia. Interesy Niemiec są takie same od 300 lat z małymi przerwami: sojusz z Rosją.”

Kanclerz Olaf Scholtz opublikował w amerykańskim The Foreign Affairs o tym, jak zapobiec nowej zimnej wojnie, sprowadzający się do postulatu, aby Amerykanie zajęli się swoimi sprawami, a Niemcy obejmą przywództwo i „przejmą odpowiedzialność” za bezpieczeństwo Europy. „W porozumieniu z naszymi partnerami Niemcy są gotowe do zawarcia porozumień w celu utrzymania bezpieczeństwa Ukrainy w ramach potencjalnego powojennego porozumienia pokojowego.” – pisze Scholtz. Podkreśla trzy sprawy: niemieckie zbrojenia, zapobieżenie bezpośredniej konfrontacji z Rosją i reformę Unii Europejskiej w kierunku zniesienia zasady jednomyślności.

„Naszym dzisiejszym celem jest zwarcie szeregów w kluczowych obszarach, w których brak jedności naraziłby Europę na zagraniczną ingerencję. Kluczowe znaczenie dla tej misji ma coraz bliższa współpraca między Niemcami i Francją, które podzielają tę samą wizję silnej i suwerennej UE. (…) W miarę jak UE rozszerza się i staje się aktorem geopolitycznym, szybkie podejmowanie decyzji będzie kluczem do sukcesu. Z tego powodu Niemcy proponują stopniowe rozszerzanie praktyki podejmowania decyzji większością głosów na obszary objęte obecnie zasadą jednomyślności, takie jak unijna polityka zagraniczna i podatkowa.” – wyjaśnia Scholtz.

W artykule ani raz nie pada słowo „Polska”. Polska nie istnieje w planie Scholtza jako podmiot.

Kolejny raz dzięki niesłychanemu układowi interesów ważnych państw oraz – w tym przypadku –  niezłomności armii ukraińskiej mamy szansę dokonać wielkiego jakościowej zmiany w naszej suwerenności. Możemy stać się podmiotem, czyli krajem realizującym własne interesy, rozwijającym się, bezpiecznym. Aby to było możliwe musimy tworzyć dzisiaj takie powiązania gospodarcze, które pozwolą kontrolować łańcuchy dostaw, podział pracy, marżę. Sami tego nie damy rady, ale w sojuszu z Ukrainą i inwestycjami amerykańskimi możemy to osiągnąć.

Ale najpierw Ukraina musi wygrać, Ukraińcy muszą wygrać tę wojnę. Jeśli przegrają, to Amerykanie wycofają się z Europy, a Niemcy, Francuzi, Rosjanie zrealizują swoje cele, a nasz upadek  będzie tak głęboki, jak wielki będzie nasz wzrost, jeśli wygrają. Podmiotowość zmieni się w pogłębiającą się zależność i peryferyjność.

Iwona D. Bartczak

Artykuły uzupełniające o polskim eksporcie, niemieckiej gospodarce, artykuł Olafa Scholtza

Eksportują głównie firmy zagraniczne. Czy tani złoty zachęci również firmy z polskim kapitałem?

https://wyprodukowanewpolsce.org.pl/artykuly/eksportuja-firmy-zagraniczne/

 

The Global Zeitenwende. How to Avoid a New Cold War in a Multipolar Era

https://www.foreignaffairs.com/germany/olaf-scholz-global-zeitenwende-how-avoid-new-cold-war

 

Prognozy i nastroje minorowe, a wyniki gospodarcze wręcz przeciwnie – w Niemczech

https://wyprodukowanewpolsce.org.pl/artykuly/upadlosci-windykacja-niemcy/

 

Polska – Niemcy: rozchodzenie się gospodarczych dróg

https://wyprodukowanewpolsce.org.pl/artykuly/poska-niemcy/