Ostatnio w swoim materiale tutaj pokusiłam się o analizę nastrojów gospodarczych u naszych zachodnich sąsiadów zza Odry. Analiza dotyczyła sytuacji na rynku niemieckim i opierała się na wskaźniku IFO i barometrze DIW za maj 2023 r. Dziś po dwóch miesiącach ponownie postanowiłam sprawdzić, co dzieje się ze wskaźnikami makroekonomicznymi w Niemczech.
Tym razem do analizy zainspirowała mnie sytuacja branży transportowej w Polsce, która chcąc nie chcąc podatna jest na to, co dzieje się w Niemczech, a tam liczba ładunków oferowanych na giełdzie spadła o 59%. Widzę tu zależność z analizowanymi przeze mnie wskaźnikami.
Dla przypomnienia krótko o wskaźniku IFO:
IFO opracowywany jest na podstawie ankiet biznesowych wypełnianych przez niemieckie przedsiębiorstwa w różnych sektorach odnośnie aktualnej sytuacji gospodarczej oraz przewidywań co do tego, jak będzie ona wyglądać w ciągu nadchodzących sześciu miesięcy.
Wyniki ankiet biznesowych Ifo są publikowane w szczegółowych grafikach, tabelach i ekonomicznych lustrach. Obejmują produkcję, budownictwo, handel hurtowy, handel detaliczny i usługi jako całość oraz obszary do nich przypisane.
Indeks ifo publikowany jest co miesiąc
Przyjęto, że jego wartości na poziomie 100 i powyżej oznaczają optymizm, natomiast wartości poniżej 100 są odzwierciedleniem pesymistycznego nastroju.
Jak pisałam dwa miesiące temu, w kwietniu wskaźnik ten był na poziomie 93,4, w maju spadł już do 91,7, co świadczyło o pogarszających się nastrojach niemieckich przedsiębiorców.
Wg danych za czerwiec i lipiec IFO leci wciąż w dół i tak w czerwcu był na poziomie 88,6 pkt, a w lipcu spadł do 87,3 pkt.
Niedość, że Niemcy coraz gorzej płacą i szukają pretekstów do różnych potrąceń, to już na pewno nie godzą się na jakiekolwiek podwyżki, tym bardziej, że średnia cena frachtu w Europie, a więc też w Niemczech jest niższa o 14,1% w II kwartale br. w porównaniu z II kw. roku 2022. Bardzo cenna informacja, bo mniemam, że wynika to z „wojny cenowej” o ładunki.
Barometr gospodarczy DIW publikowany przez Niemiecki Instytut Badań Ekonomicznych w lipcu za III kwartał 2023 wyniósł 90,3 (bazowy to 100pkt), a tym samym był niższy niż w II kwartale 2023 r. Słabną więc nadzieje na ożywienie.
„Niemiecką gospodarkę spowalniają mniej dynamiczna gospodarka światowa, trudniejsze warunki finansowania ze względu na dalszą podwyżkę stóp procentowych Europejskiego Banku Centralnego i powoli spadającą inflację” – mówi Geraldine Dany-Knedlik, kierownik Katedry Prognoz i Polityki Gospodarczej w DIW (Niemiecki Instytut Badań Ekonomicznych).
W tej sytuacji ciekawa wydaje się wypowiedź Timma Bönke, współkierownika oddziału DIW:
„W obliczu tych trudności niemiecka gospodarka jest nadal silna, co pomimo obecnych trudności daje nadzieję na nadchodzące miesiące”
Dlaczego dla mnie ta wypowiedź Bönke wydaje się ciekawa? Uważam, że Niemcy zrobią, co tylko się da, żeby zadbać o siłę swojej gospodarki i żeby bronić swoich interesów. Pamiętam jak w latach 2012 – 20213 Niemcy bronili się przed nadmierną konkurencją ze strony polskich firm transportowych i na przykład polskie samochody były przetrzymywane na rozładunkach przez co miały opóźnienia przy załadunkach powrotnych – za co płaciły kary, albo te ładunki traciły, ignorowano na przykład ciężarówkę z polskimi numerami rejestracyjnymi i kazano czekać w kolejce do rozładunku nawet po kilka dni, a poza kolejką rozładowywano niemieckie ciężarówki.
Na autostradach był pogrom, jeśli chodzi o kontrole ze stronu BAG (niemiecka inspekcja transportu drogowego). Zatrzymywano i nadmiernie karano polskich kierowców, kazano im zjeżdżać z autostrady, zabierano dokumenty, blokowano samochody, żądano płatności mandatów w gotówce itp. To były działania, które miały zniechęcić Polaków do wykonywania transportu na terenie Niemiec. Tak, to była „siła” niemieckiej gospodarki. Skąd to wiem – pamiętam, bo akurat pomagałam znajomym, którzy mieli firmę transportową i na ich prośbę rozmawiałam z BAG, bo często kierowcy po prostu nie znali języka i trzeba było im pomóc telefonicznie rozmawiając z urzędnikami niemieckimi. Natomiast już wtedy niemieckie firmy transportowe chętnie zatrudniały tańszych polskich kierowców.
Czy to się może powtórzyć? Może. Przemysł niemiecki słabnie. Portfel zamówień w produkcji ciągle się kurczy.
„Sytuacja w niemieckim przemyśle prawdopodobnie pozostanie trudna” – mówi Laura Pagenhardt, ekspert ekonomiczny DIW. Również w branży budowlanej perspektywy są najniższe w historii. „Wysokie stopy procentowe oraz spadające, ale wciąż wysokie koszty energii stanowią główne wyzwania dla wielu firm. Ponadto problemem w dalszym ciągu pozostaje dotkliwy niedobór wykwalifikowanych pracowników”.
Może nie ma w Niemczech recesji, ale zaskakuje mnie nadmiernie optymistyczna wypowiedź Guido Baldi – eksperta ekonomicznego w DIW:
„Niemiecka gospodarka kwitnie. Możemy odetchnąć z ulgą, że kryzys energetyczny nie doprowadził do głębokiej recesji, której się obawialiśmy. Ale konsekwencje kryzysu energetycznego – na przykład w postaci wysokiej inflacji – są nadal wyraźnie zauważalne i obecnie nie pozwalają niemieckiej gospodarce nabrać dynamiki”.
Mam wrażenie, że to jakiś rodzaj samopocieszenia, albo forma wyciszania nerwowości wśród niemieckich przedsiębiorców, których nastroje odzwierciedla wyraźnie poziom wskaźnika IFO, który ciągle spada i nie napawa chwilowo jednak takim optymizmem.
Poniżej cytuję publikację ze strony Instytutu IFO:
„Nastroje w niemieckich spółkach nadal się pogarszają. Indeks koniunktury ifo spadł w lipcu do 87,3 pkt, po 88,6 pkt w czerwcu. To już trzeci spadek z rzędu. Firmy były zauważalnie bardziej niezadowolone, zwłaszcza z bieżącej działalności. Oczekiwania również ponownie spadły. Sytuacja niemieckiej gospodarki staje się coraz gorsza”.
Jak widać pojawiają się różne głosy wśród niemieckich ekspertów od gospodarki, ale życie swoje pokazuje, wskaźniki też.