Wraz ze słabnięciem niemieckiej gospodarki, nasza siła dyktowania cen niemieckiemu klientowi też słabnie

Udostępnij:

Duży udział przychodów ze współpracy z niemieckimi klientami czyni polskich dostawców wrażliwymi i zależnymi od koniunktury niemieckiej. Pewnie dlatego Iwona D. Bartczak,  szefowa Klubu Dyrektorów Finansowych “Dialog” zadała mi trochę zaczepne pytanie:„Czy podwyżki cen dla odbiorców niemieckich to była chwila, i jak ktoś nie wykorzystał to nie wróci, czy jednak jest to trend?”  Osobiście uważam, że to nie jest trend, raczej chwila. Nie wiem jednak, czy wróci. Już na wstępie skromnie się przyznam, że nie jestem jakąś wyjątkową znawczynią, czy ekspertką od rynku niemieckiego, ale współpracuję z Niemcami ponad 20 lat, więc trochę ich znam. Wiem jak najczęściej reagują.

Od zaprzyjaźnionych handlowców słyszę, że Niemcy coraz „gorzej” płacą – to znaczy, że coraz bardziej przeciągają płatności i wchodzą w spore opóźnienia. Potwierdzają to raporty i analizy m.in. takich firm jak KUKE.

Ponowne otwarcie Chin było nadzieją dla Niemiec na ożywienie, tymczasem jest dość spore rozczarowanie po pierwszym kwartale tego roku.

W Niemczech inflacja zasadnicza w maju spadła do 6,3% r/r (-1,3 pkt. proc. mniej niż w kwietniu), spadły też ceny energii o -4,2 pkt. proc. do 2,6% r/r. Nie poprawia to jednak nastrojów niemieckiego biznesu, co odzwierciedla Indeks IFO.

„Nastroje w niemieckiej gospodarce znacznie się pogorszyły. Indeks koniunktury ifo spadł w maju do 91,7 pkt, po 93,4 pkt (wyrównany sezonowo) w kwietniu. To pierwszy spadek po sześciu kolejnych wzrostach. Motorem rozwoju były znacznie bardziej pesymistyczne oczekiwania. Firmy były jednak również nieco mniej zadowolone z bieżącej działalności. Niemiecka gospodarka sceptycznie podchodzi do lata” (źródło:ifo INSTITUT)

Dla tych, którzy nie są zorientowani napiszę nieco o Indeksie ifo, który uważam za bardzo wiarygodny, oddający prawdziwe nastroje w gospodarce niemieckiej. Opracowywany jest na podstawie ankiet biznesowych wypełnianych przez niemieckie przedsiębiorstwa w różnych sektorach odnośnie aktualnej sytuacji gospodarczej oraz przewidywań co do tego, jak będzie ona wyglądać w ciągu nadchodzących sześciu miesięcy. Wyniki ankiet biznesowych Ifo są publikowane w szczegółowych grafikach, tabelach i ekonomicznych lustrach. Obejmują produkcję, budownictwo, handel hurtowy, handel detaliczny i usługi jako całość oraz obszary do nich przypisane.

Indeks ifo publikowany jest co miesiąc. Przyjęto, że jego wartości na poziomie 100 i powyżej oznaczają optymizm, natomiast wartości poniżej 100 są odzwierciedleniem pesymistycznego nastroju.

W Niemczech Indeks ifo publikowany jest od 1991 roku i ma już odpowiednią rangę indeksu makroekonomicznego, dlatego jego publikacja traktowana jest bardzo poważnie i stanowi uzupełnienie min. dla kwartalnych publikacji PKB.

Jego niski poziom 91,7 z maja 2023, należy odbierać jako negatywny sygnał z rynku i zwiastuje niekorzystną koniunkturę w niedalekiej przyszłości.

Orientację co do stanu rynku niemieckiego poszerzają również publikacje Niemieckiego Instytutu Badań Ekonomicznych i ich Barometr Gospodarczy DIW, który jest wskaźnikiem aktualnych trendów gospodarczych w Niemczech. Oparty na tempie wzrostu realnego PKB odzwierciedla rozwój makroekonomiczny kraju. Barometr Gospodarczy DIW opiera się na wskaźnikach takich jak produkcja i sprzedaż w ważnych sektorach gospodarki i jest obliczany metodą ekonometryczną.

Barometr ekonomiczny Niemieckiego Instytutu Badań Ekonomicznych (DIW Berlin) załamał się w maju. Po tym, jak w kwietniu wartość barometru za drugi kwartał 2023 r. przekroczyła granicę 100 punktów, w maju spadła do 91 punktów. Perspektywy szybkiego ożywienia niemieckiej gospodarki po technicznej recesji w półroczu zimowym przesłoniły zatem chmury. „Spadek produkcji gospodarczej zimą był silniejszy niż oczekiwano. A ożywienie będzie prawdopodobnie bardziej nieśmiałe niż wcześniej zakładano” – mówi Timm Bönke, współprzewodniczący zespołu ds. ekonomii w DIW Berlin. „Uporczywie wysoka inflacja i podwyżki stóp procentowych osłabiają siłę nabywczą i akcję kredytową” – dodaje Geraldine Dany-Knedlik, współprzewodnicząca zespołu ekonomicznego DIW. „A oczekiwany impuls nie przyszedł też z zagranicy”. (źródło:DIW Berlin)

O jakiej zagranicy wspomina Gerlinde Dany-Knedlik? Czy oby nie o Chinach?

Ogromnym ciosem dla gospodarki niemieckiej była zerwana współpraca z Rosją – o czym wszyscy oczywiście wiedzą. Moi klienci z Niemiec przed wojną na Ukrainie, realizowali potężne inwestycje infrastrukturalne w Rosji. Strata takich zamówień to jest również strata dla podwykonawców, a takimi podwykonawcami często były polskie firmy. Odczułam to na własnej skórze, bo akurat straciłam z tego powodu sporo kontraktów i nie „dowiozłam” budżetu rocznego. Odchylenia były nie do odrobienia. Owszem, wstrzymałam realizację i dostawy innych zleceń do tego klienta i prowadziliśmy ostre negocjacje, żeby odzyskać „swoje”. Nie wszystko jednak udało się odzyskać, choć wiele ugraliśmy m. in. uzyskując chwilową zmianę cen.

Chwilowo firmy niemieckie szły na różne ustępstwa, ale śmiem twierdzić, że właśnie chwilowo, bo ta chwila im na to akurat pozwalała, ale też do tego zmuszała. Znam jednak niemiecki biznes i wiem, że jak nie będą musieli i jak tylko będą mogli, to zacisną nam ostro pętlę na szyi.

W świeżym raporcie Coface dotyczącym niewypłacalności polskich firm czytamy:

Od początku tego roku koniunktura osłabiła się – zarówno dynamika produkcji przemysłowej, jak również sprzedaży detalicznej była ujemna w pierwszych miesiącach 2023 r. Polski eksport stracił impet w obliczu spowolnienia na głównych rynkach zbytu Europy Zachodniej (źródło: Raport Coface – Niewypłacalności firm w Polsce w I kwartale 2023 r.)

To spowolnienie na głównych rynkach Europy Zachodniej to w dużej mierze Niemcy. I choć polscy przedsiębiorcy są naprawdę elastyczni i bardzo kreatywni, i choć wielu z nich świetnie sobie radzi wchodząc na zupełnie inne rynki, w innych obszarach geograficznych, to jednak wielu z nich mocno związana jest z biznesem niemieckim, a ten w obliczu wielu własnych problemów takich właśnie jak spadek eksportu do Chin, czy słaby kurs dolara przy znacznym eksporcie do USA, nie zechcą godzić się na podnoszenie cen. Powiedzą raczej to co zawsze w trudnych negocjacjach mówili moi niemieccy kontrahenci – podzielmy się ryzykiem i stratą. Tylko, że podział nie zawsze był równy. Był po prostu możliwym do przyjęcia kompromisem dla polskiego podwykonawcy. Czy nagle niemiecki biznes zacznie grać inaczej? Może chwilowo, jak już nie będzie miał innego wyjścia, ale tylko po to, żeby później sobie to odbić. Przecież Niemcy nie pozwolą w skali globalnej, żeby to ich biznes był uzależniony od polskiej gospodarki. Chociaż wolałabym, żeby tak było. A może się mylę? Może tak będzie? Może o czymś nie wiem, albo kolejny czarny łabędź będzie dla Polski białą łabędzicą? Oby.

„Gwałtowny wzrost stóp procentowych i słabnąca światowa gospodarka spowalniają działalność niemieckiego przemysłu” – mówi Laura Pagenhardt, ekspert ds. ekonomii DIW. „Wiele firm jest niespokojnych i obecnie ogranicza się do utrzymywania swojej działalności na dotychczasowym poziomie, zamiast ją rozszerzać. W obecnej sytuacji jest mało prawdopodobne, aby sytuacja zmieniła się w najbliższym czasie” (źródło:DIW Berlin www.diw.de)

Powyższa wypowiedź pochodzi w informacji prasowej DIW (Niemiecki Instytut Badań Ekonomicznych) z 31 maja br. Co zatem może ona wróżyć?

Z różnych źródeł dowiaduję się, że dynamika niewypłacalności firm w Niemczech jest większa niż w Polsce. Może zatem warto być ostrożnym, co do podwyżek cen, bo mój sukces z wywalczeniem podwyżki u wieloletniego klienta niemieckiego w marcu 2022 roku zakończył się tym, że w maju 2022 otrzymałam wiadomość o zgłoszonym postępowaniu upadłościowym tegoż klienta. Nie było łatwo. Wiem też, że ten klient doprowadził do kłopotów kilka innych firm m.in. ze Śląska i Pomorza. Byliśmy w kontakcie i podjęliśmy współpracę z tą samą kancelarią prawną w Niemczach, która reprezentowała nasze interesy w tym postępowaniu. Wszystkim nam ten klient zagwarantował podwyżki cen na wielkogabarytowe konstrukcje stalowe. Niby było to takie oczywiste, przecież w tamtym czasie ceny stali poszybowały mocno w górę. Podwyżka się należała, prawda?

Na koniec tylko wspomnę, że nie chciałam, aby ten wpis miał pesymistyczny wydźwięk, ale napisałam go zgodnie z tym, co obserwuję i odczuwam na podstawie swoich dotychczasowych doświadczeń. Wierzę w polskich przedsiębiorców i w ich determinację i życzę każdemu przetrwania trudnych czasów i dobrych cen na swoje wyroby lub usługi.

Sama jestem przedsiębiorcą i do tego jeszcze dość mocno uzależnionym od rynku niemieckiego. Dla mnie pewne sytuacje, nastawienie i reakcje z niemieckiej strony są chlebem powszednim, ale cóż taki jest biznes. Dlatego przygotowuję się do zmiany modelu biznesowego i pewnie to nastąpi z końcem tego roku.

Niestety, wydaje mi się, że nasza siła dyktowania cen niemieckiemu klientowi obecnie słabnie. I to będzie trendem na najbliższy okres.

A do tego dane z Federalnego Urzędu Statystycznego Niemiec za pierwszy kwartał 2023, ogłoszone 25 maja nie są pocieszające, bo wskazują, że gospodarka niemiecka w pierwszym kwartale br. „skurczyła” się w porównaniu z kwartałem poprzednim o 0,3%

Czy zatem możemy uznać, że podwyżki cen dla klientów niemieckich, które udało się niektórym uzyskać to będzie trend? Chyba jednak nie. Aż mam ochotę podsumować powyższe słowami piosenki  “w życiu piękne są tylko chwile”

Małgorzata Sobczyk

Od redakcji. Polecamy także artykuł Olgierda Bagniewskiego, głownego ekonomisty Klubu Dyrektorów Finansowych “Dialog’  pt “Perfekcjonizm, ostrożność, poczucie wyższości, respekt dla władzy, czyli Niemcy w biznesie “i Grzegorza Kuci na temat relacji polskiego i niemieckiego biznesu Ale…..pomidor!