Ostatnio ukazał się raport Reuters pt. „Czy Polska stanie się sercem europejskiej produkcji?” ze wskazaniem, że, owszem, są wielkie szanse, aby tak się stało, jeśli Polska jeszcze zrobi to i owo w sferze infrastruktury i pracy. Omawiamy ten raport tutaj.
Pozornie są to znakomite wiadomości dla naszego kraju. Pozornie – bo znakomite to są te wiadomości, ale nie dla Polski, lecz dla krajów w Polsce produkujących poprzez swoje podmioty gospodarcze: mają sprawnego, mało wymagającego partnera do osiągania swoich celów. Czy ambicją Polski jest ułatwianie rozwoju innym krajom i gospodarkom, osiąganie ich celów?
Nie. A z takiego punktu widzenia został napisany ten raport, zresztą kolejny taki w swojej wymowie (niedawno szeroko omawiany był również u nas raport Maersk). Nie ma w nim najmniejszej sugestii, co Polska może dla siebie zrobić, ale jest sporo celnych uwag co może zrobić dla firm, w których interesie jest produkcja w Polsce.
Niech zabrzmi dzwon Zygmunta
Ten raport powinien się rozdzwonić w naszej głowie tak głośno jak krakowski dzwon Zygmunta i uświadomić doniosłość zagadnienia.
Jakie są wg raportu – a zatem opinii Zachodu – najważniejsze atuty Polski, powodujące, że warto tu produkować, gdy trzeba skrócić łańcuchy dostaw?
Po pierwsze, tania praca dość wysokiej jakości.
Po drugie, geograficzna bliskość Niemiec.
Nam się wydaje, że w Polsce jest tak dużo zagranicznych firm – produkcyjnych, logistycznych, handlowych – bo jesteśmy tak atrakcyjnym miejscem ze względu na nasze własne cechy. Nie. Jesteśmy atrakcyjnym miejsce ze względu na cechy …. Niemiec. Polska jest po prostu blisko Niemiec, najsilniejszej gospodarki Europy i w czołówce światowej, potężnego rynku konsumentów i central korporacji kontrolujących międzynarodowe łańcuchy wartości.
To nie Niemcy nas tak cenią, lecz inni cenią nas dlatego, że od nas blisko do Niemiec.
No i jeszcze ochoczo pracujemy często za 1/3 stawki zachodnioeuropejskiej. Przykładowo w polskim przemyśle samochodowym i maszynowym (36% polskiego eksportu towarowego) przeciętny koszt pracy wynosi 11 EUR za godzinę, wobec 34 EUR w strefie euro. W 2019 r. polskie firmy wydawały 14% przychodów na płace i pozostałe koszty pracy. Według bazy danych Compnet jest to wartość dość typowa dla państw naszego regionu, ale niższa niż w większości państw rozwiniętych. W Szwajcarii ta wartość wynosi 25%, w Niemczech, Francji i Danii ok. 20%.
Wejście na ścieżkę dobrobytu
Czyli to co uważamy za nasz sukces i powód do dumy, w istocie jest zablokowaniem naszego rozwoju i wzrostu dobrobytu.
Co zrobić, aby wykorzystać potrzeby europejskich koncernów w zakresie relokacji produkcji, ale uczynić to z korzyścią dla siebie?
Raczej nie możemy zacząć produkować drożej, ale to nie znaczy, że nie możemy zarabiać więcej. Możemy, musimy w tym celu zwiększyć produktywność ludzi i kapitału oraz wytwarzać i wykorzystywać tańszą energię. Obie rzeczy jak najbardziej możliwe, w naszym zasięgu, o ile dobrze sobie ustawimy w głowie priorytety.
Produktywność pracy w Polsce rośnie, nawet rośnie bardzo dynamicznie, bardziej niż w innych krajach europejskich, ale ciągle jest bardzo dość niska – zajmujemy 31 miejsce wśród 38 krajów OECD.
Przypomnijmy, że w Polsce w ostatnich 30 lat wzrost produktywności odbywał się głównie dzięki temu, że po prostu porzucaliśmy wytwórczość w tych sektorach, w których taniej było importować niż samemu wytwarzać, właśnie ze względu na niską produktywność, a ta wynikała z braku kapitału, technologii, skali, profesjonalizmu zarządzania. Oczywiście, rosła również z powodu nadrabiania tych zaległości technicznych i zarządczych, ale nie były to znaczące czynniki. W polskim biznesie, który przyjął strategię konkurowania ceną i wytwarzania raczej na rynek krajowy, nie było presji na zwiększanie inwestycji w technologię, cyfryzację czy innowacje.
Ilustrują to również analizy przygotowane niedawno w Klubie dyrektorów Finansowych “Dialog”, dotyczą produktywności polskich i zagranicznych firm (na danych dostępnych do 2021).
Droga do wyższej produktywności w polskich firmach wiedzie przez lepszą organizację pracy, zwiększenie oprzyrządowanie pracy zarówno umysłowej, jak i fizycznej, aż do robotyzacji i automatyzacji czynności i procesów standardowych oraz stałe podwyższanie kwalifikacji pracowników do realizacji zadań dodających wartość.
To wszystko są inwestycje. One będą do uniesienia dla polskich firm pod trzema warunkami:
– model biznesu nastawiony na wysoką rentowność (a nie niską cenę)
– większa skala biznesu, wzrost organiczny nie będzie wystarczający, raczej wskazane są przejęcie firm (do czego teraz są dobre okazje, bo wiele firm jest w kłopotach)
– większe nakierowanie na eksport.
Niestety, struktura polskiej gospodarki z milionem drobnych firm nie jest przyjazna wzrostowi produktywności, a więc w ogóle rozwojowi gospodarczemu w dzisiejszych czasach (choć ma też swoje plusy).
Tania energia – to też możliwe
Kryzys energetyczny dotyczy tylko Europy i został wywołany czynnikami politycznymi. Gazu i węgla w świecie jest nadpodaż. Skok cen spowodowały panika i działaniach różnych lobby. Obecnie w Europie ceny tych dwóch surowców wracają do stanów sprzed wojny.
O ile politycy w Polsce nie będą sztucznie kreować wysokich cen energii, jej cena też powinna wrócić do poprzednich poziomów. 2/3 energii produkujemy z węgla.
Przedsiębiorstwa nie są już tak bardzo uzależnione od państwowych manipulacji, ponieważ nauczyły się produkować energię na własne potrzeby, na razie dzięki fotowoltaice i wiatrakom, ale przygotowują się też do instalowania małych reaktorów atomowych.
Bezwzględnie potrzebne jest wprowadzenie tzw. łącza bezpośredniego, które pozwoli przedsiębiorstwom zbudować kilkunastu- czy kilkudziesięciokilometrową linię energetyczną między ich zakładami a farmami wiatrowymi czy fotowoltaicznymi, które produkują energię na potrzeby tychże zakładów.
Tania energia w Polsce jest możliwa, jeśli politycy na to pozwolą. Wszystko inne, co konieczne, zrobią przedsiębiorstwa.
Podsumowując
Bądźmy takim sercem produkcyjnym Europy, które bije dla Polski i wszystkich innych. Do tego konieczne jest:
– zwiększenie produktywności pracy, głównie dzięki większej skali biznesów oraz automatyzacji i robotyzacji
– uzyskanie taniej energii
– zwiększanie liczby wysoko wykwalifikowanych inżynierów i specjalistów
– porzucenie mitów na temat wartości gospodarki małych firemek czy nadzwyczajnego podziwu świata dla polskich wartości na rzecz realizacji interesów polskich obywateli, również za pomocą zagranicznych firm w Polsce.