Po pierwsze, usprawnić procesy prognostyczne

Udostępnij:

Najpierw trzeba powiedzieć coś oczywistego: Przewagę konkurencyjną buduje nam znajomość rynku. To straszne i śmieszne, że zaburzenia w łańcuchach dostaw, spowodowane reakcją rządów i firm na covid-19,  podniosły znaczenie tej prawdy do kwadratu, a nawet do wyższej potęgi. Właśnie teraz, gdy tak trudno coś prognozować, wygrają ci, którzy zainwestują w zdolność prognozowania i korygowania prognoz – i operacji – bo poradzą sobie w obecnych bałaganie, a jak już sytuacja się ustabilizuje będą mieć gotowe narzędzia do rozwoju rentownego biznesu. Czyli zainwestują w usprawnienie procesów, w dane, w sztuczną inteligencję, w integrację systemów IT,  w wiedzę ekspercką ludzi. To droga impreza, więc raczej dla dużych firm. Niestety, jest ryzyko, że polskie średnie firmy – tak wspaniale się dotąd rozwijające – nie dadzą rady i świat im odjedzie….. wtedy gdy skok do przodu jest tuż tuż. 

Przebudowa łańcuchów dostaw w pewnym stopniu polega na zmianie dostawców i na zmianie lokalizacji niektórych fabryk czy centrów logistycznych. Ale w małym stopniu. Przyczyny są różne, zwykle okazuje się, że nie ma alternatywy dla dotychczasowych kluczowych dostawców, ciągle jest tak, że jakiś komponent produkuje tylko jeden lub dwóch dostawców i bez niego ani rusz. Czasem znaczenie mają względy, powiedzmy to, polityczne lub geopolityczne. No i zdolności produkcyjnych, zwłaszcza kompetencji ludzi nie odtwarza się z dnia na dzień. W ciągu 40 ostatnich lat Europa utraciła około 1/3 swojej bazy przemysłowej. Odbudowa potrwa, tymczasem korzystają kraje jak Polska, która ją traciła wolniej niż reszta kontynentu.

Na początku przypomnijmy – każda firma działa w jakimś łańcuchu dostaw, jednym, wielu. Jeśli prognozuje czy budżetuje, to musi być zwrócona do rynku, a nie jedynie do swojego wnętrza. Można powiedzieć, że aktualna sytuacja niestabilności przez najmądrzejszych – i mających stosowne środki i umocowanie – menedżerów jest wykorzystywana właśnie do jeszcze bardziej rynkowego działania, zarządzania popytem i adekwatnego zarządzania swoimi zasobami i procesami.

Dzisiaj przebudowa łańcuchów dostaw polega na zwiększeniu trafności prognozowania, a w konsekwencji produkowania i dostarczania klientom tego, co zamówili, w umówionych terminach i z zachowanie własnej rentowności.  Dzisiaj kończy się działanie „na oślep”, produkcja „na wyczucie”, przepychanie zleceń przez handlowców, kierowanie się intuicją czy ogólną znajomością branży.

Dlaczego? Bezpośrednią przyczyną jest oczywiście niestabilność w łańcuchach dostaw, niemożliwość przewidzenia przez planistów wszystkich ruchów cen, dostępności surowców, zachowań klientów, trzęsień ziemi, konfliktów politycznych, itd.  Pośrednią – wyczucie w tym bałaganie okazji do udoskonalenia biznesu, zmniejszenia marnotrawstwa, zwiększenia marż. Wystarczy popatrzeć jak postąpili wielcy operatorzy morscy. Właśnie dzięki zarządzaniu popytem osiągnęli wzrost marży o kilkaset (!) procent. Zupełnie inaczej niż w 2008 roku, kiedy rywalizowali między sobą, schodząc z ceny, działając na styk, a w efekcie wielu o mało nie zbankrutowało, mimo że był wielki boom na ich usługi, jak teraz. W następnych latach nie zamierzają kupować nowych statków, lecz wdrażać kolejne rozwiązania informatyczne, które zwiększą ich zdolność prognozowania popytu, widoczność operacji i zdolność korzystnego obsługiwania klientów. (Na marginesie, firmom produkcyjnym, które dzisiaj zachwycają się rosnącymi zamówieniami, ale słabo zarządzają swoimi procesami – nie na podstawie prawdziwych danych – grozi to samo co operatorom morskim w 2008 roku – klęska finansowa mimo urodzaju rynkowego.)

Może się wydawać irytujące mówienie o zwiększeniu trafności prognozowania, podczas gdy zgodnie z powszechnych odczucie zmniejsza się taka nasza zdolność.

Oczywiście, zmniejsza się w firmach zarządzanych „po staremu”, czyli ze słabym wykorzystanie IT do wsparcia biznesu w tym obszarze. Takie prognozowanie, a następnie planowanie, a następnie natychmiastowe korygowanie prognoz, planów i harmonogramów potrafią zrobić algorytmy lub ludzie wspomagani sztuczną inteligencją w większości swoich decyzji. Ale po pierwsze, to nie jest trywialny algorytm, po drugie, musi mieć perfekcyjne dane, po trzecie, wszystkie procesy muszą być optymalnie skonfigurowane.

Czyli najważniejsze zadanie w firmach, które

– wyciągnęły wnioski z zaburzeń w ich łańcuchach dostaw, a ich przyczyną na równi z blokadami, był brak danych do podejmowania prawidłowych i szybkich decyzji

–  w firmach, które chcą skorzystać na zamieszaniu w łańcuchach dostaw aby zająć czyjeś miejsce lub zwiększyć swoją przewagę konkurencyjną

to jest zwiększenie widoczności dla menedżerów swojego łańcucha dostaw i procesów wewnętrznych, czyli odwzorowanie ich w systemach informatycznych oraz zatrudnieniu algorytmów uczących się do przetwarzania wszystkich danych, które w nich zostaną zarejestrowane i podpowiadania prawidłowych decyzji.

Czyli im bardziej firma odwróci się do rynku i im bardziej zwiększy zdolność reagowania na zmiany, tym bardziej będzie konkurencyjna.

Więcej o widoczności i przejrzystości łańcucha dostaw napiszę w kolejnym artykule.

Iwona D. Bartczak