Już przy okazji zapowiedzianej inwestycji Intel w Polsce zauważyliśmy, że określenie przez polityków stworzenia przez nią 2000 nowych pracy jako właściwie największej korzyści, jest co najmniej groteskowe w obliczu niedoborów pracowników w Polsce. Orlen właśnie pobudował miasteczko kontenerowe obok Płocka dla 6000 azjatyckich pracowników, również inżynierów, z państw takich jak: Korea Płd., Indie, Filipiny, Turkmenistan, Pakistan czy Bangladesz. Będą budować nową fabrykę tej firmy. A państwo przygotowuje zmiany w przepisach ułatwiające wydawanie wiz dla pracowników z krajów arabskich i azjatyckich. Co zresztą praktycznie dzieje się już od kilku lat.
Konieczność sięgnięcia po cudzoziemców wynika m.in. z faktu, że w Polsce powstało ostatnio 1,5 mln nowych miejsc pracy, a Polacy się starzeją lub z innych powodów nie chcą już pracować tyle, co dawniej. Już dwa lata temu pisaliśmy, że brakuje pół miliona pracowników, i że ponad 40% firm wskazuje niedobór pracowników jako główną przeszkodę w rozwoju. Właściwie ekonomiści są zgodni, że bez zatrudniania cudzoziemców możemy zapomnieć o szybkim wzroście PKB. Przez jakiś czas sytuację ratowali przyjezdni z Ukrainy, ale obecnie pracownicy z Ukrainy stanowią 25 proc. wydawanych pozwoleń. Rośnie liczba zezwoleń dla osób, m.in. Indii, Kazachstanu czy Wietnamu.
Jednak rządzący zdają sobie sprawę, że system wydawania wiz uprawniających do pracy musi być o wiele wydajniejsi niż dzisiaj. Chcą więc wykorzystać outsourcing, czyli zatrudnić firmy zewnętrzne w wyszczególnionych krajach dla zbierania, wstępnej selekcji i przesyłania do urzędów w Warszawie aplikacji wizowych cudzoziemców starających się o pracę. Ma to eliminować wąskie gardło przepustowości naszych konsulatów i wydziałów konsularnych ambasad.
Aktualnie podobna praktyka jest stosowana jedynie w odniesieniu do Białorusi. Teraz ma być rozszerzona na kolejnych 20 państw, w zdecydowanej większości azjatyckich. Na liście znalazły się również bogate kraje Zatoki – Arabia Saudyjska, Katar, Kuwejt, Zjednoczone Emiraty Arabskie, posiadający ogromne zasoby cudzoziemskich robotników, więc chyba o nich chodzi. W tych krajach pracuje łącznie blisko 20 milionów cudzoziemców, zrekrutowanych przez specjalne agencje, więc prawdopodobnie również porządnie sprawdzonych. Iran i Turcja też są na liście, ale są to kraje biedniejsze i też zamieszkałe przez dużą rzeszę uchodźców.
Taki outsourcing nie jest nowością, jest pomocny, ale wymaga też wielu miesięcy wdrażania. Trudno też sobie wyobrazić, by system funkcjonował sprawnie przy całkowitym pominięciu placówek dyplomatycznych, dzisiaj w naszym przypadku zaledwie kilkuosobowych.
Państwo wydaje się rozumieć, jak bardzo Polska potrzebuje cudzoziemców do pracy oraz że rywalizuje o nich z innymi państwami o podobnych problemach demograficznych, i nawet robi sporo w tym kierunku, jednak stosuje zupełnie inną retorykę w komunikacji ze społeczeństwem, co jedynie pogłębi problemy z napływającymi pracownikami z Azji, co dobitnie widać w niepokojach wokół miasteczka z azjatyckimi pracownikami dla Orlenu. Są też sygnały, że procedowanie przepisów o reformie procesu wizowania mogą zostać zatrzymane, właśnie ze względu na zdecorientowaną opinię publiczną.