Jadwiga Emilewicz, wiceminister funduszy i polityki regionalnej oraz pełnomocnik ds. polsko-ukraińskiej współpracy rozwojowej udzieliła magazynowi WNP.PL obszernego wywiadu na temat różnych okoliczności związanych z odbudową Ukrainy i udziałem polskiego biznesu w tym przedsięwzięciu. Poniżej niektóre wypowiedzi, na końcu link do pełnego wywiadu. Przytaczamy go ze względu na to, że wiele opinii jest zgodnych z tymi, które pojawiają się na spotkaniach w społeczności Business Dialog.
___________________________
Między wierszami prezesi polskich przedsiębiorstw mówią też, że gdyby firmy, które wykonują zlecenia na rzecz naszej infrastruktury krytycznej, miały z dnia na dzień wziąć na dużą skalę udział w dziele odbudowy kraju naszych sąsiadów, to bylibyśmy na rynku wewnętrznym w poważnych tarapatach.
(…)
Chodzi mi o możliwość objęcia przez KUKE ubezpieczeniami inwestycyjnymi podmiotów aktywnych w obszarach objętych działaniami wojennymi. To z kolei wymaga legislacyjnej zmiany (zapis o możliwości ubezpieczenia – ze względu na ważny interes państwowy – w kraju podwyższonego ryzyka, w którym toczy się wojna). Co niezwykle ważne: to byłyby ubezpieczenia gwarantowane przez Skarb Państwa. Takie firmy jak Budimex, Unibep, Barlinek, Oknoplast i inne, które w Ukrainie już od lat działają (i rozumieją ten rynek), na taki instrument od dawna czekają.
(…)
Nasz kraj już dziś stał się wielkim hubem logistycznym, który jest wykorzystywany do przekazywania pomocy humanitarnej i wojskowej dla Ukrainy – i nie będzie przecież inaczej w dobie wielkiej, powojennej odbudowy tego kraju. To sprawne i rozbudowane zaplecze logistyczne trzeba jeszcze pomnożyć i wzmocnić.
Sygnał, że suche porty, terminale kontenerowe czy inne obiekty infrastruktury logistyczno-komunikacyjnej będą u nas z pewnością powstawać, to także niezwykle ważny komunikat skierowany do naszych zachodnioeuropejskich, kanadyjskich, amerykańskich czy japońskich partnerów, którzy będą planować konkretne rozwiązania i związane z nimi nakłady finansowe. Na przykład tory o europejskim rozstawie szyn co najmniej do Lwowa to przedsięwzięcie, za które trudno sobie wyobrazić, by był odpowiedzialny inny kraj niż Polska.
(…)
Doceniam polskie środowisko gospodarcze, które odpowiada za nasz sukces w ostatnich 30 latach, ale wyobraźmy sobie, że wygrywamy choćby przetarg na odbudowę Charkowa w całości (z zabezpieczeniem finansowym i transparentnością kontraktów): ile naszych podmiotów jest w blokach startowych, by to zrobić w formule „zaprojektuj i buduj”? Co mogliby zaoferować samodzielnie nasi budowniczowie infrastruktury krytycznej – energetycznych sieci przesyłowych czy gazociągów – na olbrzymich terytoriach Ukrainy (wolumen środków z EBI będzie bardzo duży)?… Z ok. 30 mld euro rocznie wartości zamówień w systemie ONZ polskie firmy zyskały kontrakty wartości 5 mln dol. To 158. miejsce wśród państw. Słabo jest też w przetargach Unii (trochę lepiej w NATO-wskich). Skąd ta niemoc, niechęć do międzynarodowej rywalizacji? Na razie i w ukraińskim przypadku jest niezbyt wesoło. Dariusz Szymczycha, wiceprezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej, wśród przyczyn braku aktywności na polu zamówień międzynarodowych wskazuje panujące wśród części naszego społeczeństwa, w tym przedsiębiorców, przekonanie, że kontrakty w Ukrainie „się nam należą”…
Jeśli np. uchwalimy ustawę o KUKE, to Polska zbuduje fajną instytucję, z której wzorca mogą skorzystać Niemcy czy Austriacy. Jak będziemy w stanie te ubezpieczenia oferować w dodatku – robią tak od lat Izraelczycy – w formule „dam ci to ubezpieczenie, ale określony procent materiałów czy usług w tej inwestycji będzie z Polski (local content)”, to będzie w jakimś sensie spełnienie marzenia o naszej dojrzałości instytucjonalnej.
Cały wywiad jest tutaj WNP.PL