Wskaźniki, które dezinformują – część pierwsza, makroekonomiczna.

Udostępnij:

W firmach budujemy scenariusze na przyszły rok. Danych, które potrzebujemy raczej nie ma, a na pewno nie ma w źródłach, z których dotąd korzystaliśmy.

Nie mamy pewności, czy możemy ufać takim wskaźnikom jak PMI czy wskaźniki koniunktury tworzone przez GUS czy statystyki upadłości. W ciągu ostatnich lat wielokrotnie wprowadzały nas w błąd.

PKB też nie dostarcza obrazu stanu faktycznego: między I kwartałem 2020 roku a II 2022 skakał raz w górę, raz w dół, prognozy były katastroficzne z powodu pandemii, a tymczasem europejska gospodarka w ogóle nie ucierpiała w pandemii, wręcz urosła o 2,3% porównując IV kwartał 2019 i II kwartał 2022. KPO nie będzie więc planem odbudowy, bo żadnej zapaści nie było.

Najświeższy obraz bieżącej sytuacji w przemyśle dają nam wskaźniki oparte o badania ankietowe, takie jak ISM, PMI czy też wskaźniki koniunktury obliczane przez urzędy statystyczne. Jednak dane ankietowe wydają się być obecnie zbyt mocno nacechowane negatywnymi nastrojami, które ogarnęły media informacyjne na całym świecie czy też intelektualne i gospodarcze środowiska opiniotwórcze.

Są to emocje wynikające ze świadomości potencjalnych ryzyk, jednak zaburzają zdolność badań ankietowych do ustalenia rzeczywistej sytuacji spółek produkcyjnych i szerzej sektora przemysłowego. Zjawisko rozdźwięku pomiędzy nastrojami a twardymi danymi bardzo dobrze widać na danych z sierpnia, dla którego GUS opublikował już informacje o produkcji sprzedanej przemysłu. PMI zanurkował wtedy najgwałtowniej od najgorszego momentu pandemii koronawirusa, do poziomu 40,9 wskazując na spadek produkcji i zamówień. A według danych GUS produkcja sprzedana przemysłu wzrosła o 10,9% w stosunku do sierpnia ubiegłego roku.

PMI rzadko się sprawdza

„Analizujemy GIP60 od 2016 roku i przez ten czas kilka razy byliśmy świadkami, kiedy z raportu PMI wyłaniał się obraz silnego spowolnienia aktywności gospodarczej w naszym przemyśle, a po paru tygodniach dane GUS i Eurostatu przedstawiały zgoła odmienny widok na sytuację w sektorze produkcyjnym. Po raz pierwszy tak wyraźnie było to widać jeszcze przed pandemią, kiedy w ostatnim kwartale 2018 roku PMI stoczył się poniżej neutralnej granicy 50 punktów i pozostał tam już do końca okresu, który można określić jako przedpandemiczny. W tamtym czasie wiele się mówiło o spodziewanym spowolnieniu, ale twarde dane nie potwierdzały tego. Sam okres pandemii dla przemysłu polskiego też nie był tak dotkliwy, a mimo to do listopada 2022 wskaźnik poruszał się bardzo blisko tej granicy 50 punktów sugerując, że produkcja jest u nas na granicy rozwoju – a jak było naprawdę to dzisiaj już wiemy.” – mówi Maciej Zaręba, autor raportów na temat sektora giełdowych spółek produkcyjnych.

Warto pamiętać, że większość wskaźników takich jak PMI była konstruowana w innych czasach, gdzie pewne zjawiska miały jednoznaczne interpretacje, zawierają założenia dzisiaj już nieaktualne.  PMI pokazuje aktywność menedżerów nabywających różnego rodzaju dobra i usługi. Zwykle wskaźnik ten przyjmuje wartość między 40 a 60 pkt. Wartości wyższe niż 50 pkt. sygnalizują wzrost aktywności ekonomicznej w badanym sektorze, a poniżej jej spadek.

Jeśli wzrasta zapotrzebowanie na surowce, materiały czy komponenty, jedna ze składowych wskaźnika wskazuje na ożywienie koniunktury, zapowiedź wzrostu gospodarczego. Aktualnie jednak wzrost tego zapotrzebowania wynika z braku tych towarów w tych miejscach, gdzie są potrzebne, co zostało spowodowane przez zaburzenia łańcuchów dostaw. Więc nawet wyższe indeksy PMI niekoniecznie świadczą o koniunkturze, a raczej o kłopotach w zaopatrzeniu, natomiast niższe mogą świadczyć o odzyskiwaniu równowagi, choć tradycyjna interpretacja będzie taka, że zwiastują recesję.

Przyglądając się konstrukcji samego wskaźnika można zobaczyć, że ankietowani na każde pytanie odpowiadają praktycznie zerojedynkowo wskazując czy jest/będzie lepiej, tak samo czy gorzej. „Nie mogą wskazać siły (o ile spadnie/wzrośnie), a jedynie kierunek zmian i działają na zasadzie głosowania tzn. im więcej ankietowanych odpowie, że będzie spadek to wskaźnik spadnie mocniej – nawet jeśli wszyscy mieli na myśli, że spadek będzie niewielki. Spora waga jest też przypisana do oczekiwanej koniunktury w przyszłości, a te już bardzo zależą od ułożonej nastrojów i opinii.” – dodaje Maciej Zaręba.

 

Upadłości raczej poza systemem rejestracji

 

Mylące także są liczby mówiące o upadłościach. Biznes nie korzysta z formalnych rozwiązań, nie sprawdziły się, więc rzeczywista skala skrajnych kłopotów firm nie może być w ten sposób liczona. W niektórych raportach na temat niewypłacalności zaczęto do upadłości w formie postanowień sądowych dołączać niewypłacalność w formie nowego uproszczonego postępowania o zatwierdzenie układu (bez rejestracji w sądzie). Wiele firm mniejszych po prostu zaprzestaje działalności bez żadnych procedur.

Dodatkowo mało zasadne staje się posługiwanie całymi branżami. Dobrym przykładem jest tu branża budowlana. Najnowsze statystyki upadłościowe Coface wskazują na duże pogorszenie w branży budowlanej. W okresie I – IX 2022 niewypłacalność ogłosiło aż 212 firm budowlanych, co stanowiło wzrost o 19% rdr. Jest wysoce prawdopodobne, że w 2022 r. niewypłacalność ogłosi najwięcej firm budowlanych… od przystąpienia Polski do UE. Ale firma firmie nie równa.

Zdaniem Damiana Kaźmierczaka, głównego ekonomisty PZPB:

  • Duże firmy wykonawcze będą mierzyły się ze spadkiem przychodów i wysokimi kosztami (ale spadną ceny podwykonawców). Segment publiczny nie ruszy wcześniej niż w 2024 r. wraz z napływem funduszy z budżetu UE 2021-27 (energetyka, kolej i JST; o duże inwestycje drogowe jestem raczej spokojny). Globalne spowolnienie gospodarcze i ogólna niepewność co do rozwoju sytuacji geopolitycznej na świecie gwarantują pogorszenie koniunktury inwestycyjnej w segmencie prywatnym (mieszkania, biura, przemysł). Jednak widowiskowe upadłości ze spektakularnym efektem domina wydają się dzisiaj mało prawdopodobne, bo większość dużych wykonawców zbudowała solidne fundamenty ekonomiczne w latach 2020-21.
  •  MŚP… Niższe przychody i wysokie koszty… Kolejne miesiące to zdecydowanie NIE będzie dobry czas dla podwykonawców i mniejszych wykonawców skoncentrowanych na wąskich segmentach rynku budowlanego…

„Należy rozpatrywać każdy przypadek indywidualnie. Kondycja ekonomiczna poszczególnych firm zależy od m.in: wielkości spółki, segmentu działalności, dywersyfikacji portfela, momentu pozyskania nowych kontraktów i stanu realizacji kontraktów w toku.” – dodaje Damian Kaźmierczak.

 

Doniesienia medialne versus wyniki

 

Doniesienia medialne i często polityczne często są zdominowane przez złe wiadomości, bo to dobrze służy albo klikalności albo lobbingowi. Ograniczenie czy wręcz zamknięcie produkcji nawozów  umotywowane było podwyżkami cen gazu czyniącymi tę produkcję podobno nieopłacalną. Grupa  Azoty opublikowała niedawno wyniki za pierwsze półrocze 2022 r. Są rekordowe. Jak widać wysokie ceny nawozów z naddatkiem zrekompensowały wysokie ceny gazu (najważniejszego surowca w ich produkcji). W ujęciu narastającym w I półroczu 2022 roku Grupa Kapitałowa Grupa Azoty uzyskała skonsolidowane przychody ze sprzedaży w wysokości 13 237 mln zł, wynik EBITDA w wysokości 2 575 mln zł, marżę EBITDA na poziomie 19,5% i zysk netto w wysokości 1 682 mln zł.

Inny przykład. Arctic Paper – również producent wrażliwy na ceny energii i surowców – w drugim kwartale odnotował wyniki najlepsze w swojej historii. Przychody wzrosły o 65 proc. do 1,296 mld zł, EBITDA wzrosła do 330,1 mln zł z 84,2 mln zł, zysk netto wzrósł do 254,1 mln zł z 35,6 mln zł. Całe półrocze było rekordowe, drugie też nie będzie gorsze. Tutaj jednak przyczyna sukcesu jest również w tym, że grupa sama wytwarza energię na swoje potrzeby. Podniosła ceny na papier i celulozę, a nie poniosła konsekwencji wzrostu cen energii.  Jest to kolejny przykład, że patrzenie branżowe jest niewystarczające, sytuacje konkretnych firm moga być diametralnie różne.

Nasuwają się takie najważniejsze wnioski z tego krótkiego przeglądu wskaźników:

– odzwierciedlają bardziej nastroje niż stan faktyczny

– trendy ewentualnie można dostrzec, jeżeli analizuje się dużo dłuższy czas niż ostatnie trzy lata zaburzeń i skoków

– w tej samej branży są diametralnie róźne sytuacje

– powstały zjawiska, których nie ujmują żadne wskaźniki.

Najważniejsze jest prognozowanie popytu, odkrywanie trwałych trendów, odnajdywanie konsekwencje geopolitycznych pęknięć i nowych sojuszy dla przepływu towarów, kapitału, ludzi.

W drugiej części piszemy o określaniu istotności informacji i raportów tworzonych w firmach na podstawie danych wewnętrznych. Znajduje się w serwisie Klubu Dyrektorów Finansowych “Dialog”:  Kropla informacji w morzu danych – istotność wskaźników. Wnioski po cyklu spotkań w KDF Dialog

Iwona D. Bartczak