Sytuacja w światowym sektorze bankowym nie pozostanie bez wpływu na gospodarkę realną. Zagrożone banki są co prawda ratowane przez banki centralne, inne banki i specjalnie tworzone instrumenty, ale pozostają pesymistyczne nastroje i one wpływają na decyzje wszystkich uczestników rynku.
W drugiej połowie roku 2022 był wielki pesymizm w gospodarce, spodziewano się zapaści energetycznej w Europie, recesji, my też tak postrzegaliśmy sytuację. Na początku roku 2023, gdy okazało się, że te negatywne prognozy jednak się nie spełniły, zapanował wielki optymizm, powiedziałbym nad-optymizm, bo przecież ryzyka nie zniknęły. Obecna sytuacja jest weryfikacją tego optymizmu i powrotem do wielkiego pesymizmu.
Świadomie kilkukrotnie używam przymiotnika „wielki”. Dzisiejszy świat bowiem charakteryzuje się wielkimi i gwałtownymi wychyleniami wahadła czy to nastrojów, czy cen, czy reakcji na zdarzenia. Nic nie dzieje się umiarkowanie czy powoli.
Spójrzmy na dynamikę ostatnich wydarzeń: bank, kilka tygodni temu postrzegany jako jeden z najlepszych w Ameryce, upadł w 4 dni, a następnie amerykańskim instytucjom wystarczył weekend, aby podjął i wdrożyć pakiet decyzji interwencyjnych. Jest to kosmiczna szybkość zmiany statusu tego podmiotu, a także reakcji jego otoczenia na te zmiany.
Ta szybkość dotyczy też innych sytuacji i podmiotów, każdego może dotyczyć, to kształtuje sposób zarządzania biznesem. W każdej chwili może zdarzyć się diametralna zmiana, na którą będziemy musieli zareagować.
Myślę, że i FED, i EBC będą dalej podwyższać stopy procentowe, bowiem inflacja nie hamuje. Jest wysoka i co gorsza rozlała się na całą gospodarkę. O ile wcześniej głównym jej powodem były rosnące ceny energii i żywności, na co działania banków centralnych raczej nie mogły wpłynąć, o tyle teraz, gdy podwyżki są w większości sektorów, bank centralny może na to oddziaływać. Ale tych rund podwyżek było już sporo, więc też te możliwości się kończą.
Przedsiębiorstwa odczuwają rosnące koszty finansowania działalności. Zauważamy, że zwiększa się liczba upadłości, i w Europie, i w Polsce.
Sytuacja firm jest bardzo zróżnicowana nawet w tej samej branży. Analizy sektorowe czy branżowe nie są wystarczające, aby ocenić ryzyko związane z danym przedsiębiorstwem. Tak naprawdę idziemy ku temu, aby analizować każdy przypadek osobno. Ma to też ten uboczny skutek, że procesy, które wcześniej mogły być zautomatyzowane, trzeba przynajmniej częściowo przywrócić do realizacji przez ludzi. Zapewne to etap przejściowy, niebawem wszyscy nauczymy się aktualizować reguły automatyzacji również w ślad za tak szybkimi zmianami.