Od redkacji. 9.05.2025 Rada Najwyższa Ukrainy jednogłośnie ratyfikowała umowę surowcową z USA. Zawarta umowa zakłada, że USA będą miały preferencyjny dostęp do inwestycji w nowe projekty eksploatacji złóż surowców mineralnych. Tym samym porozumienie nie nakłada na Ukrainę obowiązku spłacania przeszłej amerykańskiej pomocy wojskowej ani nie daje USA prawa do wpływów z obecnie eksploatowanych złóż.
_________________________________
Stany Zjednoczone i Ukraina podpisały wreszcie długo oczekiwane porozumienie w sprawie powojennej odbudowy Ukrainy. Po pierwszym czytaniu jego szczegóły wydają się korzystniejsze dla Kijowa, niż spodziewało się wielu obserwatorów.
Podstawą „umowy o partnerstwie gospodarczym” jest eksploatacja bogactw mineralnych Ukrainy. Ukraina uzyska dostęp do amerykańskich inwestycji i technologii, a USA ostatecznie otrzymają część zysków. Reszta sfinansuje odbudowę zniszczonego wojną kraju, jeśli i kiedy zostanie podpisane porozumienie pokojowe z Rosją.
Kilka aspektów tej umowy wyróżnia się jako pozytywne dla Ukrainy. W przeciwieństwie do poprzednich projektów , kraj zachowuje własność swoich zasobów naturalnych. Wszystkie zyski mają być inwestowane na Ukrainie przez dziesięć lat po wejściu umowy w życie.
Waszyngton może się także przyczynić do rozwoju sytuacji w formie nowej pomocy wojskowej, choć decyzja, czy to zrobić, będzie należała do prezydenta USA.
Wcześniej w negocjacjach głównym punktem spornym było żądanie prezydenta USA, Donalda Trumpa, aby umowa obejmowała rekompensatę za poprzednią pomoc USA dla Ukrainy, która, jak twierdził, wyniosła 350 miliardów dolarów. Wielu analityków szacuje, że kwota ta jest bliższa 120 miliardom dolarów .
Przed podpisaniem umowy premier Ukrainy Denys Shmyhal powiedział, że umowa „nie będzie obejmować pomocy udzielonej przed jej podpisaniem”. A w ogłoszeniu ukraińskiego rządu stwierdzono, że nowa umowa „skupia się na dalszej, a nie przeszłej pomocy wojskowej USA”.
Jednak gdy Sekretarz Skarbu USA, Scott Bessent, rozmawiał z dziennikarzami, opisał tę umowę jako „rekompensatę” za „finansowanie i broń”.
Czy oświadczenie Bessenta stanowi polityczny spin, czy też nadal istnieje dystans między Waszyngtonem a Kijowem w tej krytycznej kwestii, pozostaje do sprawdzenia. Formalny tekst nie został opublikowany, a wiele szczegółów pozostaje do dopracowania. Trump może być nieprzewidywalnym negocjatorem, który jest podatny na nagłe zmiany kierunku.
Rzeczywiście, podpisanie tej umowy jest tylko najnowszym zwrotem akcji w szerszym wysiłku na rzecz zakończenia wojny na Ukrainie – takiego, który prawdopodobnie wciąż ma wiele niespodzianek przed sobą. Trump wydaje się tracić cierpliwość do tego, co uważa za odmowę Rosji zaangażowania się w proces pokojowy. Podpisanie umowy mogło być zamierzone jako ostrzeżenie dla Moskwy, aby poważnie podeszła do zakończenia konfliktu.
Według doniesień nowe porozumienie stwierdza , że USA i Ukraina mają „długoterminowe strategiczne porozumienie”. To dalekie od retoryki Trumpa sprzed zaledwie kilku miesięcy, kiedy nazwał prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego „dyktatorem” i obwinił Kijów o rozpoczęcie wojny z Rosją. Jednak biorąc pod uwagę zmiany nastroju Trumpa, to porozumienie raczej nie będzie ostatecznym słowem na temat tego, jak postrzega konflikt.
Pomimo rozmów o długoterminowym strategicznym dopasowaniu, umowa nie zawiera wyraźnych gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy. Jednak Biały Dom twierdzi – a inni obserwatorzy mają nadzieję – że inwestycje USA na Ukrainie dadzą USA dorozumiany udział w bezpieczeństwie kraju. To może odstraszyć Rosję od ponownego ataku na Ukrainę, z obawy, że USA podejmą działania w celu ochrony swoich inwestycji.
Jednak gdy przejdziemy z obszaru polityki i bezpieczeństwa do ekonomii, kilka rażących wad tej logiki staje się oczywistych. Wszystkie sprowadzają się do tego, czy bogactwo mineralne będące sednem tej umowy może być opłacalnie eksploatowane – i czy w ogóle istnieje.
Przełomowa umowa?
Amerykański humorysta Mark Twain miał kiedyś zdefiniować kopalnię jako „dziurę w ziemi należącą do kłamcy”. Dokładna ocena skali podziemnych złóż mineralnych jest notorycznie trudna – i nie każde złoże można wydobyć w sposób opłacalny.
Na Ukrainie prace eksploracyjne po prostu nie zostały wykonane. Nawet domniemana wielkość złóż, która opiera się na starych radzieckich badaniach przeprowadzonych w sposób powierzchowny, nie jest pewna.
Wiele minerałów, które rzekomo znajdują się pod powierzchnią Ukrainy, to tak zwane „ziemie rzadkie”, które są kluczowe dla łańcuchów dostaw high-tech. Są one jednak również drogie i czasochłonne w eksploatacji, wymagając ogromnej początkowej inwestycji, która może zostać ostatecznie utracona. Nawet w przypadku udanych przypadków, zwykle potrzeba ponad dekady, aby produkcja ruszyła.
Obecnie na świecie poza Chinami niewiele jest projektów dotyczących metali ziem rzadkich w fazie rozwoju – nawet w krajach, które nie są obecnie (i być może w przyszłości) strefami wojennymi. Większość rzekomych złóż Ukrainy leży na wschodzie kraju, na obszarach podatnych na rosyjskie ataki, co sprawia, że inwestycje są ryzykowne.
Wszystko to sprawia, że umowa o partnerstwie gospodarczym ma wątpliwe znaczenie długoterminowe dla szerszego procesu pokojowego. Potencjalne korzyści z niej płynące są zbyt hipotetyczne, aby mogły mieć duże znaczenie w sensownej skali czasowej.
Mało prawdopodobne, aby umowa ta wygenerowała dla Stanów Zjednoczonych realne bodźce ekonomiczne do obrony Ukrainy, a zatem mało prawdopodobne, aby stała się nowym źródłem pomocy wojskowej dla Kijowa.
Dla prezydenta Rosji Władimira Putina umowa ta niewiele zmienia. Choć może to być sygnał, że Trump traci cierpliwość do Rosji, niewiele zmienia w kwestii podstawowych realiów konfliktu.
Nie możemy wykluczyć możliwości, że Trump, nieprzewidywalny jak zawsze, może w przyszłości podjąć bardziej znaczące zobowiązanie wobec Ukrainy, takie, które zmieni bieg wojny. Ale – na pierwszy rzut oka, z pewnością – ta umowa dotycząca minerałów nie jest tym.
Andrew Gawthorpe jest wykładowcą historii i studiów międzynarodowych na Uniwersytecie w Lejdzie
Ten artykuł jest przedrukowany z The Conversation na licencji Creative Commons. Przeczytaj oryginalny artykuł .