Co to znaczy stabilizacja produkcji samochodów?

Udostępnij:

Media i konsultanci prześcigają się w doniesieniach o ile mniej samochodów wyprodukują koncerny europejskie i amerykańskie w wyników braku przede wszystkim półprzewodników, ale też innych części. Fabryki są zamykane na długie tygodnie.

Szacuje się, że nie zostanie wyprodukowanych 5-6 milionów z liczby zaplanowanych samochodów. Towarzyszą temu wykrzykniki, ale to zaledwie 6% światowego wolumenu.

Formułowane są dramatyczne przypuszczenia, że stabilizacji można spodziewać się nie wcześniej niż w połowie przyszłego  2022 roku.

Ale zastanówmy się, czy nie ma rozdźwięku między starym znaczeniem słowa „stabilizacja” a nowym, które właśnie nabiera mocy. Czy stabilizacja to powrót do dawniej planowanych liczb samochodów i dynamiki wzrostu ich produkcji?

Może dzisiaj trzeba o tym myśleć inaczej, nawet jeśli są to wczesne symptomy zmiany. Popatrzmy na kilka faktów.

Toyota właśnie ogłosiła, że nie wyprodukuje ok. 300 000 z zaplanowanych 9 300 000 samochodów. Ale zysk operacyjny będzie miała na tym samym poziomie. Utrzymała prognozę zysku operacyjnego szacowaną na ok. 22,7 mld dolarów. Czyli ten spadek produkcji to nie jest taka zła wiadomość dla Toyoty.

W sierpniu Unia Europejska zatwierdziła pakiet dyrektyw Fit For 55, w efekcie których nastąpi obniżenie emisji gazów cieplarnianych w Europie o 55% do roku 2030. Oznacza to ogromny wzrost wszystkich kosztów życia i biznesu, a szczególnie transportu i budownictwa. A to z kolei zaowocuje zmianą stylu życia Europejczyków, np. korzystaniu w większym stopniu z transportu zbiorowego niż indywidualnego, ograniczeniem liczby i zasięgu podróży. Ponadto regulacje preferują samochody o napędzie elektrycznym, a innych wręcz zaraz zabronią.

Czy więc na pewno będzie potrzeba tyle samo samochodów co dawniej i takich samych? Raczej nie, choć dzisiaj popyt faktycznie przewyższa podaż, ta produkcja i tak będzie ograniczana, czy wręcz likwidowana, a dzisiejsze przestoje przyzwyczajają nas do tej myśli oraz dają czas i pieniądze na zmianę. Oczywiście, jest to jedna ze składowych procesu zmiany, i może nawet całkiem przypadkowa.

Z Chin nie przychodzą wiadomości o wstrzymanej produkcji. Jak widać tam mikroprocesory jakoś się znajdują i dla chińskich producentów, ale także dla korporacji motoryzacyjnych spoza Chin, które tam zainwestowały i produkują na rynek azjatycki. Skala rynku chińskiego dyktuje wiele nowych reguł gry.

Nie bez znaczenia jest trwająca przebudowa łańcuchów dostaw. Czy nowe reguły gry, czyli nowy podział marży w łańcuchu wartości, podyktują – jak teraz – dostawcy surowców, komponentów, frachtu, transportu czy – jak wcześniej – finalni producenci, właściciele marek? Wydaje się, że pod powierzchnią łatwo dostępnych faktów, które stereotypowo odnosimy do starego świata, kryją się zjawiska, które są zapowiedzią całkiem nowego świata. Warto je odkrywać, aby korzystnie wmontować się w ten nowy świat.

Iwona D. Bartczak