Kolejny przykład dezinformujących wskaźników – jest nadwyżka czy deficyt w handlu z Niemcami?

Udostępnij:

Jest to niezwykle deprymujące dla biznesowych decydentów, że wskaźniki, którym od dziesięcioleci mogli ufać, nagle przestały informować o rzeczywistości gospodarczej, i to w czasach gdy szczególnie tej wiedzy potrzebujemy. Pisaliśmy o tym w artykułach „Wskaźniki, które dezinformują”  w magazynie „Controlling i Zarządzanie” https://controllingzarzadzanie.embuk.eu/e-wydanie/4014,1-stycznia-2023/4298,styczen-luty-2023/130107,wskazniki-ktore-dezinformuja.html czy „Jak przedstawiana jest inflacja, czyli o wiarygodności wskaźników” w tym serwisie https://wyprodukowanewpolsce.org.pl/artykuly/jak-przedstawiana-jest-inflacja/

Z niemieckich danych wynika, że w 2022 r. Niemcy odnotowały 13 mld euro nadwyżki w handlu z Polską. Tymczasem GUS informuje, że od stycznia do listopada to Polska miała ponad 20 mld euro nadwyżki w handlu z Niemcami.

Kto więc miał tę nadwyżkę? To ważna sprawa Niemcy są dla Polski najważniejszym partnerem handlowym, choć Polska nie jest aż tak ważna dla Niemiec (5 miejsce za Chinami, USA, Holandią, Francją, przed Włochami i Austrią).

Bankier.pl wyjaśnia to następująco:

Sam bilans dwustronny jest drugorzędny wobec salda wymiany z całym światem. Podmioty z obu stron Odry i Nysy Łużyckiej tworzą ogniwa łańcuchów dostaw, w ramach których towary krążą pomiędzy krajami, nie zważając na granice, zanim trafią do ostatecznego odbiorcy, nierzadko na drugim końcu świata. Firmy importują komponenty, by wytworzyć z nich produkt, który jest następnie sprzedawany za granicę, gdzie stanowi element bardziej złożonego produktu etc.

Skwantyfikowanie wkładów poszczególnych ogniw łańcucha nie jest łatwe, dlatego takie szacunki są publikowane o wiele rzadziej. Polski przemysł jest w dużej mierze podwykonawcą przemysłu niemieckiego, którego końcowe produkty są konsumowane m.in. w USA.

W statystykach dwustronnych jest pewien haczyk, a raczej potężny hak. Krajowe urzędy statystyczne raportują eksport według kraju, do którego bezpośrednio trafia produkt, a nie miejsca, gdzie nabywa go konsument. Najwyraźniej widać to w danych dot. Holandii – tak niewielki rynek jest trzecim odbiorcą towarów z Niemiec z niemal takim samym wynikiem jak czterokrotnie ludniejsza Francja, także sąsiad RFN. Po prostu Niderlandy i ich porty są potężnym centrum logistycznym, skąd rozprowadzane są towary na cały glob.

Natomiast import jest klasyfikowany według kraju pochodzenia (w uproszczeniu miejsca, gdzie rzekomo powstała główna część produktu) a nie kraju, z którego bezpośrednio przybył towar. Wyliczanie na tej podstawie bilansu handlowego jest więc trochę jak zestawianie gruszek z jabłkami. GUS podaje również wielkość importu według kraju wysyłki – zestawiając go z eksportem, Polska nadwyżka z Niemcami kurczy się z ponad 20 mld euro do niespełna 3 mld euro. Ponadto wartość eksportu uwzględnia inny rozkład kosztów między kupującym a sprzedającym (free on board) niż import (cost, insurance, freight).”

Pełny artykuł w Bankier.pl https://www.bankier.pl/wiadomosc/Polska-jednym-z-najwiekszych-partnerow-handlowych-Niemiec-8482764.html

Opr. Iwona D. Bartczak