Zygzaki a nie trend – uwagi na marginesie danych GUS o PKB

Udostępnij:

Sporo zamieszania wywołała publikacja przez GUS szybkiego szacunku PKB za 2Q 23. Pojawiły się komentarze o gwałtownym załamaniu polskiej gospodarki, o recesji, najgorszym wyniku w UE, itp. Trzeba z tego balona spuścić trochę powietrza.

Według GUS dynamika PKB w 2Q 23 spadła o 0,5% r/r, po wcześniejszym spadku o 0,3% r/r w 1Q. Wyjaśnijmy więc od razu, że roczne ujemne odczytu wzrostu gospodarczego w dwóch kolejnych kwartałach nie oznaczają recesji. Tzw. techniczna recesja dotyczy dwóch kolejnych ujemnych odczytów PKB w ujęciu kw/kw, a nie r/r.

Ponadto roczna dynamika PKB nie pokazuje nam trendu w gospodarce. Ten bowiem widać dopiero po oczyszczonych z jednorazowych zakłóceń odsezonowanych danych kwartalnych [SA, czyli seasonally adjusted].

Jak więc – według GUS – wyglądała dynamika PKB z kwartału na kwartał? Otóż w 1 kwartale 23, wobec 4 kwartału 22, mieliśmy dynamiczny wzrost o 3,8% q/q SA. W 2 kwartale 23, wobec 1 kwartału 23 mieliśmy z kolei głębokie tąpnięcie o 3,7% q/q SA. Czysto terminologicznie – nie było więc technicznej recesji.

Co w takim razie było? Ano, mamy szalone zygzaki w kwartalnych odsezonowanych danych GUS, z których trudno wysnuć wiarygodne wnioski o trendzie obserwowanego PKB.

Okres pandemii, post-pandemiczne dostosowania w gospodarce, a później wojna w Ukrainie wprowadziły do statystyki mnóstwo tzw. jednorazowych obserwacji odstających. Kwartalny PKB wyrównywany sezonowo zamiast wygładzania danych zaczął desperacko skakać raz w dół, raz w górę. I nie da się tego objaśnić bezdyskusyjnie sezonowością lub odwróceniem cyklu koniunkturalnego.

GUS nie ma wystarczających merytorycznych podstaw, by te odstające obserwacje zaliczać do jednorazowych. Nie ma też pewności, czy nie oddają one jednak zmiany trendu. Dlatego filtr sezonowości nie może ich odcedzić.

Do klasyfikacji jako sezonowe i usunięcia nieuzasadnionych wahań w kwartalnym PKB, potrzebna jest multiplikacja, czyli powtarzalność zjawisk. Teraz tego nie ma.
Stąd te przemienne skoki w kwartalnych szacunkach dynamiki PKB. Pandemia mknęła. Problemy zostały. Nie tylko w pomiarach PKB zresztą. Widać je też w oszacowaniach inflacji.

Urząd statystyczny postępuje poprawnie metodologicznie. Ale analitycy i komentatorzy mają problem z interpretacją danych i tym samym z oceną stanu cyklu koniunkturalnego. Takiego problemu nie mają za to politycy. Oni wiedzą swoje.

Głęboki dołek w dynamice PKB w 2Q – w mojej ocenie – świadczy nadal nie o zmianie sezonowości, którą filtr GUS powinien usunąć wygładzając tym samym szereg odsezonowanego PKB q/q, lecz o występowaniu wciąż skutków jednorazowych obserwacji odstających, zakłócających poprawne wnioskowanie o trendzie.

A mówiąc wprost: ani nie było tak dobrze w 1Q, jak chcieliby to widzieć niektórzy, ani tak źle w 2Q, co też wielu chciałoby zobaczyć.

Dane statystyczne trzeba analizować, a nie okładać się nimi pod wybraną tezę.

Janusz Jankowiak